Zmiany, zmiany...

Po niemalże-osieroceniu bloga, pozostawieniu go samopas podobnie jak wszystkiego, co związane z blogowaniem - wracam!
Jak widać szata graficzna uległa drastycznej zmianie, aczkolwiek mam nadzieję, że nie ma to negatywnego wpływu na odbiór bloga.
Wkrótce zabieram się za pisanie, co stanowi próbę rehabilitacji oraz zadośćuczynienia za tak długą przerwę od opowiadania.
Każdemu, kto jeszcze tu czasem zagląda z całego serca dziękuję :)

Czytelnicy

Prolog

||
Rekomendacja Błaszczykowskiego plus talent to jest coś.
- Kuba? - zwróciłam się do mężczyzny prowadzącego samochód. Od dłuższego czasu nie odezwał się do mnie nawet słowem. Nie pierwszy raz znaleźliśmy się w takiej sytuacji, a więc w pewnym sensie zdążyłam przywyknąć. Blondyn miewał momenty, w których nie odczuwał potrzeby rozmawiania z kimkolwiek. Zatapiał się wtedy we własnych rozważaniach. Ja natomiast nie chciałam mu przeszkadzać. Tym razem byłam do tego zmuszona. Jeszcze chwila jazdy w milczeniu i zwariowałabym.
- Tak? - odpowiedział, dając tym samym dowód na swoją obecność, nie tylko tą fizyczną, w aucie.
- Nie wiem, czy to taki dobry pomysł. - Moje palce zacisnęły się mocniej na rączkach torebki spoczywającej na kolanach. - Zaraz zacznie się gadanie, że to ty załatwiłeś mi pracę. Nie chcę, żebyś miał problemy.
- Nie wygłupiaj się. Mam zawrócić w połowie drogi, bo boisz się głupiego gadania zawistnych ludzi? - zapytał, kręcąc głową z niedowierzaniem.
- Tak, Kuba. Boję się. Mało już usłyszałeś bzdur o swojej osobie? - Nie dawałam za wygraną. Propozycja pracy, jaką otrzymałam za wstawiennictwem piłkarza, mogłaby zmienić wiele w moim dotychczasowym życiu. Nie chciałam jednak wprowadzać tych zmian kosztem drugiego człowieka.
- W porządku - przytaknął, zatrzymując się na poboczu niemal natychmiast. Znajdowaliśmy się teraz gdzieś pośród nikąd. W zasięgu wzroku miałam jedynie las, pole oraz asfaltową drogę. - Widzisz mnie?
- Tak - odparłam, choć pytanie Kuby wydało mi się dosyć dziwne.
- Jestem tu?
- No.. tak - przytaknęłam, zastanawiając się co to za podchody.
- Świetnie - oznajmił, raz po raz uderzając palcami prawej dłoni w kierownicę. - Więc, jak widzisz, nie postanowiłem się zabić. Nie trwam w głębokiej depresji. Ogólnie rzecz biorąc jakoś sobie radzę. Uważam, że nawet całkiem nieźle. Nie byłoby tak, gdybym nie potrafił przyjąć na klatę tych głupot, jakie opowiadają.
- Każda czara goryczy kiedyś się przelewa - stwierdziłam, podziwiając otoczenie, w jakim przyszło nam rozmawiać. Jakoś nie umiałam spojrzeć mężczyźnie w oczy.
- Ada, oboje wiemy, że szukasz argumentów, aby w niedalekiej przyszłości móc usprawiedliwić swoją rezygnację z szansy, jaką otrzymujesz - zarzucił mi. Naprawdę to robię? - Jeżeli mogę cię o coś prosić, to chcę tylko jednego. Przestań. Okej, to ja podsunąłem propozycję. Dalej obroniłaś się sama. Ty, twoje CV, twoje portfolio. Nie braliby cię nawet przez chwilę pod uwagę, gdyby uznali, że się nie nadajesz. Możesz mi wierzyć.
- Rekomendacja Błaszczykowskiego to..
- Nie. Rekomendacja Błaszczykowskiego plus talent to jest coś, dzięki czemu podpiszesz ten cholerny kontrakt. Ludzie niech gadają sobie, co tylko zechcą. Przejrzą na oczy, kiedy przyjdzie im zapoznać się z efektami świetnej roboty, jaką niewątpliwie odwalisz, współpracując z kadrą.
- A jeśli nie? - zadałam pytanie, na które znam odpowiedź. Poległabym wtedy na całej linii, ciągnąc za sobą na dno także i jego. Nie dość, że polecił ją Kuba, to jeszcze do niczego się nie nadaje - tak w ocenzurowanej wersji wyglądałyby opinie wielu osób.
- To po prostu są ślepi - powiedział, a ja przemogłam się, aby wreszcie spojrzeć mu w twarz. - Pomyśl też o Kacprze. - Struna na jakiej zagrał, była najgorszą z możliwych. To jak cios poniżej pasa. Przymknęłam oczy, biorąc głęboki wdech. Być może właśnie takiego mentalnego uderzenia potrzebowałam, aby nie zdecydować się na pieszy powrót do domu.
- W porządku - przytaknęłam. - Masz całkowitą rację. Jedźmy.
     Od kiedy zatrzymaliśmy się na tym pustkowiu, nie dostrzegłam ani jednego pojazdu. Włączenie się do ruchu nie było zatem czymś skomplikowanym. Kuba włączył nawet radio, choć doskonale wiem, że nie przepada za graną tam komercją. Zrobił to dla mnie. Przy aż nazbyt wesolutkich piosenkach ciężko zdołować siebie samego. Jeżeli wydaje ci się to nieuchronne, to zaraz jakaś gwiazda jednego przeboju śpiewa o tym, jak piękne jest życie.
- Agata mówiła, że tak będzie - oznajmił w pewnym momencie. Po raz pierwszy w trakcie tej podróży na jego twarz wstąpił uśmiech.
- Że stchórzę i będę chciała wracać?
- Że będę musiał rozwiać twoje wątpliwości - poprawił mnie. Koniec końców wychodziło na to samo, ale "otrzymanie wsparcia" rzeczywiście brzmi lepiej niż "cholerne tchórzostwo".
     Po kilku godzinach jazdy wreszcie dotarliśmy do celu. Poza jednym kryzysowym przystankiem nie zatrzymaliśmy się już nigdzie ani razu. Nie przystopowały nas nawet żadne korki, co oboje przyjęliśmy z zadowoleniem. Jeszcze tego by brakowało, abyśmy przybyli spóźnieni.
- Posłuchaj, ja teraz muszę iść - oznajmił. Ledwie zdążyłam usiąść na jednym z krzeseł ustawionych przy drzwiach w korytarzu, a on już musiał gdzieś wybywać. - Spokojnie, zostawiam cię w dobrych rękach - dodał, widząc moją minę.
- Okej, okej. Masz rację. Nie mogę panikować - powiedziałam, choć nie sposób określić, czy bardziej starałam się uspokoić jego czy siebie.
- Teraz gadasz do rzeczy - stwierdził, uśmiechając się po raz kolejny dzisiejszego dnia. - Zobaczymy się za godzinę, w porządku? Trzymam kciuki! - dodał, a po chwili udał się w kierunku, z którego zaledwie kilka minut wcześniej przyszliśmy.
     No, Ada. Teraz pokaż, że znajomość Błaszczykowskiego to nie twój jedyny atut, nakazałam sobie, kiedy poproszono mnie o wejście do pomieszczenia znajdującego się za prostymi, wykonanymi z ciemnego drewna drzwiami.


🙈

Nie wiedziałam, jak inaczej mogłabym zaprezentować początek tej historii, a więc postanowiłam nie cudować i zrobić to po prostu, bez wymysłów, od tak.
To drugie opowiadanie, jakie piszę. Być może jeszcze nie wiem, na co się porywam, ale chcę spróbować i przede wszystkim samej sobie udowodnić, że potrafię coś zrobić od początku do końca. Z jakim skutkiem to wyjdzie? Nie wiem (tak, znowu.. ach, jak wielu rzeczy ja jeszcze nie wiem). Niemniej podejmuję próbę. Łatwo się wykurzyć nie dam. Regularności w publikacji obiecać nie mogę, bo nie zamierzam tego robić na siłę, byleby cokolwiek tu dodać. Z pisania chcę wyciągać tylko jedną korzyść - przyjemność. A że przymus i przyjemność w parze ze sobą nie chodzą, stąd powyższa informacja.
Nie ukrywam też, że miło będzie mi poznać wasze opinie. :)

14 komentarzy

  1. Pomimo, że zaproszenie na bloga przeczytałam godzinę po fakcie (co jest faktycznie dość późną porą, ale jak się nie może spać... ;)), postanowiłam wejść na niego jeszcze w tej samej chwili i zapoznać się z treścią i naprawdę nie żałuję! :) Wstęp jest naprawdę ciekawy i teraz w mojej głowie pojawia się wiele teorii związanych z rozwojem akcji :) Już polubiłam Adę, być może dlatego, że łatwo mogę sobie wyobrazić siebie w podobnej sytuacji (nie jako przyjaciółkę Kuby ;) Raczej jako pioniera w zamartwianiu się ;))
    W każdym razie... czekam na następne rozdziały, bez względu na to w jak "nieregularnie" będą się ukazywać :)

    Pozdrawiam,
    Ana :)

    PS Życzę Ci dużo weny, no i oczywiście żebyś doprowadziła to opowiadanie do końca tak jak to sobie założyłaś :)

    PPS Bardzo dziękuję za życzenia odnośnie weny - jak na razie mam jej spory zapas, a rozdział zbliża się ku końcowi. Mam nadzieję, że jutro uda mi się go dodać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim "bezweniu" postanowiłam zrobić cokolwiek i odpowiadam na komentarze. Niezmiernie cieszy myśl, że nie żałujesz zajrzenia tutaj. Teorii tych musi być naprawdę sporo, bo już miałam okazję się przekonać o twojej bujnej wyobraźni w trakcie zagłębiania się w nasze "literackie mistrzostwo".
      Dziękuję bardzo za te wszystkie słowa i również pozdrawiam, hahah :)

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że mnie zaprosiłaś.
    Podoba mi się.
    Czekam na następny.
    Całuski. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana, ten początek jest dokonały! :D
    W każdym, nawet najmniejszym calu. :)
    Pięknie przedstawiłaś tutaj naszego Kubę. ♥ Wykreowałaś go w taki sam sposób, jak widzę go ja. :) Odważny, pewny siebie, nie kładący po sobie uszu, zdeterminowany, dobry człowiek. ^^ Sam fakt, że pomaga Adzie to oznaka jego szczerych i dobrych intencji. :)
    Ada? Ciekawa postać. Typowa niezdecydowana, przejmująca się opinią innych kobieta. :P Całe szczęście, że ma obok siebie kogoś takiego jak Kuba. Taka osoba ze skutkiem potrafi przemówić jej do rozsądku. ;)
    Napisałaś ten prolog bardzo ciekawie. Subtelnie wprowadzasz nas do akcji i pozwalasz nam poznać bohaterów i ich osobowości. :D
    Jestem strasznie ciekawa kolejnych rozdziałów. ♥
    Czekam na nie z niecierpliwością. ♥
    Buziaki :*
    PS. Życzę Ci weny i wytrwałości. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj, to niezwykle miłe! Wydaje mi się, że jestem wstydziochem, jeśli chodzi o przyjmowanie tak uprzejmych słów, więc wybacz tę lakoniczność w odpowiedzi. Po prostu dziękuję bardzo!
      Ściskam!

      Usuń
  4. Jak ja się czasem cieszę, że jestem administratorką Spisu Sportowego, bo dzięki niemu wyłapuję takie perełki. Oczywiście, prędzej, czy później bym tutaj zajrzała, bo nie raz błądzę po blogach, ale cieszę się, że wpadłam tutaj teraz. Lubię zaczynać od prologu, gdy na blogu nie mam jeszcze wielu zaległości.
    Nie umiem i nie lubię oceniać po prologu, czy jakikolwiek początkowym rozdziale, bo nie można wiele powiedzieć. Jednak ogólnie, przynajmniej na tą chwilę mogę stwierdzić, że opowiadanie zdaje się mieć wyższy poziom, niż to drugie co piszesz. Wiem, że pewnie to zabrzmiało źle, ale nie miałam tu na myśli, żadnych złośliwości i jakiegoś "hejtu". Ogólnie dobór słów u układ zdań, jak i początek historii jest bardziej "górnolotny". Wróżę dobrze temu tekstowi, powiedziałabym, że nawet lepiej niż większości swoich.
    Mam nadzieję, że opowiadanie zostanie doprowadzone do końca. Ale nie pisz na siłę, bo czasem naprawdę wstrzymać się z publikowaniem niż dawać komuś chłam. Zresztą, jeśli czytelnicy pokochają historię to zostaną. Niezależnie od tego, jak często będziesz publikować.

    Ja na pewno zostanę. I życzę ci dużo weny i ludzi, którzy będą czytać to co napiszesz, a przy okazji wyrażą swoje zdanie. Powodzenia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak mówiłam - nie odbieram tego jako hejt. Być może gdyby to pisała jedenastolatka robiąca byki w co drugim wyrazie, to jeszcze bym się zastanowiła, ale w tym przypadku tak nie jest, więc biorę sobie twoje wszelakie uwagi, opinie oraz wskazówki do serca.
      Bardzo dziękuję za te słowa i również pozdrawiam!

      Usuń
  5. Jestem i zostaję! :)
    Uwielbiam wszystko co jest z Kubą, a jeszcze dodatkowo sprawiłaś, że zamiast Ady widzę... Emmę Stone xD Combo idealne.
    Zaczyna się intrygująco. No cóż, póki co ciekawi mnie wszystko. Skąd znają się Ada i Kuba, co to za praca dokładnie jaką jej załatwił, jaką mają historię, jaka jest przeszłość Ady i przede wszystkim co ją łączy z Kubą. Widzę, że i Agata jest, a na pierwszym planie Kuba i Ada hmmm, może to będzie historia ich niezwykłej przyjaźni?
    Życzę w takim wypadku mnóstwo weny i pisania tylko i wyłącznie z przyjemności, a nie z przymusu oraz doprowadzenia założonego przez Ciebie planu do końca.
    Wiem, że to będzie dobra historia, więc czekam na rozdział pierwszy i pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to czytać!
      Po prostu uwielbiam cię za ten komentarz. Od tej pory będę zapraszać do Kuby i Emmy, hahah
      A tak poważnie (żeby nie było, że tylko się wygłupiam), to dziękuję bardzo!
      Ściskam mocno!

      Usuń
  6. Prolog krótki, ale bardzo intrygujący i zachęcający do śledzenia dalszych losów bohaterki :)
    Jestem niezmiernie ciekawa kim jest Kacper i co to za bzdury, które ludzie opowiadają o Kubie.
    Z wielką niecierpliwością czekam na pierwszy rozdział historii :)
    Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam odpowiedzieć na komentarze, ale z każdą kolejną odpowiedzią dociera do mnie, że chyba jestem w tym kiepska. Dlaczego? Otóż nie wiem, co mogłabym napisać poza: dziękuję bardzo! Niemniej są to słowa szczere, więc wydają mi się wystarczające.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  7. Zacznę od tego, że bardzo Cię, kochana, przepraszam, że wpadłam dopiero teraz. Niestety, tak się złożyło, że zaraz po otrzymaniu linka musiałam wyjść i jedynie zapisałam go w zakładkach. No i dopiero teraz sobie o tym przypomniałam! Wiem, gapa ze mnie i sklerotyczka, ale mam nadzieję, że mi wybaczysz. :)
    Wracając do meritum sprawy... Początek jest naprawdę dosyć intrygujący. Na razie nie zarzucasz nas wieloma szczegółami, ale wiem, że będziesz nam wszystko stopniować. Ciekawi mnie, jak nam przedstawisz tę historię, co nowego zaproponujesz. Czekam na kolejne rozdziały, bo nie ukrywam, że bardzo polubiłam Twój styl pisania dzięki pierwszemu opowiadaniu, za które Cię uwielbiam (No, Rana, no! :D).
    Bardzo przypadł mi do gustu także wygląd bloga - serio! Ja jestem kompletną nogą w tych sprawach, więc podziwiam i normalnie czapki z głów! ;D
    Mam jeszcze takie małe pytanko, bo bardzo mnie ta sprawa nurtuje... Skąd pomysł na imię głównej bohaterki? Nie żebym była wścibska czy coś, ale po prostu z własnego przykładu wiem, że nie jest to bardzo często spotykane w naszym kraju imię (to w końcu nie Brazylia :p) i łatwiej spotkać Adriannę, a nie Adrianę. Tak więc byłabym bardzo wdzięczna, gdybyś uchyliła rąbka tej tajemnicy. ;)
    Buziaki ;*

    PS Czyżbym właśnie zdradziła moje pierwsze imię? Ups! ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ to nic takiego! Cieszy sam fakt twojego przybycia tutaj. Poświęciłaś moim bazgrołom, a więc i mnie samej swój czas, co jest bardzo miłe.
      Dziękuję za wszystkie te słowa odnośnie treści opowiadania, wyglądu bloga!
      Gdzie tam wścibska! Z chęcią odpowiem, z tym że odpowiedź ta raczej cię nie porwie. Nigdy nie kryję za imionami moich bohaterów konkretnych osób, ani nie motywuję się niczym podobnym. Po prostu myślę, myślę i bum! Tak, to imię będzie odpowiednie. Ot, cała historia. Odnośnie tego konkretnego imienia dodam, że coś jednak wiem o częstotliwości jego występowania. Siostra znajomej ma tak na imię i tyle, ile ona razy już musiała powtarzać "Adriana, nie Adrianna", to jest nie do zliczenia :D
      Po wzmiance o Brazylii pomyślałam o boskiej Adrianie Limie. Właścicielka pięknego imienia (nawet jeśli nie kieruję się niczym specjalnym przy wyborze, to jednak podobać mi się musi) - podobnie jak ty!
      Buziak!

      Usuń